poniedziałek, 2 grudnia 2013

Spełnienie.

nuta w tle

Potrzebowałam . . . 
Babskiego spotkania, wypełnionego babskim śmiechem i babskim gadaniem do wieczora, w świetnej (już teraz mojej ulubionej) knajpie, z przepysznym jedzeniem i wyśmienitym grzanym winem, którego ciepło czuję do dziś. Sobotniego poranka, zaczynającego się nie wcześniej niż o 7:30, wypełnionego Jej dobrym nastrojem i ogromną dawką śmiechu. Wspólnej, porannej wyprawy na rynek, Jej rączki w mojej zamkniętej, zwiedzając ulubione osiedlowe miejsca . . . nawet jeśli żaden promień słońca nas przy tym nie uraczył. Wspólnej herbaty pod kocem, mandarynki obranej jej maleńkimi opuszkami i ciepłych dłoni na policzkach. Zabawy, tańców, śpiewu, klocków, puzzli na naszym ulubionym kocu i jej wzruszającej radości z mojej przy tym obecności. Wspólnej drzemki i powrotu Taty do domu. Piątkowego barszczu i domowego wypieku z udziałem naszego trio potrzebowałam. Porządków przedświątecznych, wywalenia 1/4 mieszkania do góry nogami, choćby po to by kawę w innym miejscu postawić, by miejsce na nowe zabawki zrobić i z tego tytułu świeżość poczuć. Świadomości, że są obok i nawet jeśli chwilowo beze mnie, to świetnie się bawią. Potrzebowałam wieczoru z ulubioną herbatą z hiszpańskiej mandarynki, listy prezentów potrzebowałam i buszowania po bajkach i klockach potrzebowałam, z Nim u boku. Leniwej niedzieli, mężowego obiadu i Jej łaskawości potrzebowałam. Termoforu i koca. I wykraść Ją z łóżeczka potrzebowałam by na swoim zrobić miejsce. Zagarnąć i wtulić w jej spokojny oddech potrzebowałam a dłonie wpleść we włosy. Uwierzyć potrzebowałam, że taki weekend kiedy czasu na wszystko wystarcza jest naprawdę możliwy.

To takie chwile, w których wiem, że magia Świąt nie zaczyna się w świątecznych ozdobach . . . 


Ps. A poniedziałkowego poranka to już zupełnie nie potrzebowałam.

4 komentarze:

  1. Nie zaczyna się, ale one wzmacniają tę magię. Ukierunkowują ją. Przynajmniej u mnie. Jestem wzrokowcem :) Życzę Ci więcej takich chwil :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że wzmacniają, zwłaszcza jeśli same takie wspomnienia z dzieciństwa mamy =)
      Dziękuję Kochana =*

      Usuń
  2. Żałuje bardzo, że tym razem wszystko szło pod górkę. Że każdy jeden dzień zwłoki wszystko przekreślał. I w ogóle w ogólnym rozrachunku ja tego urlopu 'potrzebowałam' tak samo jak Ty niedzieli. =*

    Ale cieszę się, że znajdujesz szczęście w niecodziennej codzienności. Że szczęście łapiesz pełnymi garściami nie szukając jego źródła tam gdzie go nie ma. Macierzyństwo. Przyjaźń. Miłość. To są nasze największe szczęścia. I to o nie warto walczyć do upadłego. Nawet jeżeli w zamian za magię cudownych chwil przychodzi nam spędzić jedną z takich trudnych niedziel. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też żal.
      Takie chwilę dają siłę aby nawet w takiej codzienności, w której o nie trudno wierzyć, że masz prawo do nieopisanego szczęścia, takiego, którego żadną miarą zmierzyć się nie da.

      Usuń