Dzwoni codziennie o tej samej porze. Od poniedziałku do piątku zawsze tak samo, a jednak każdego następnego dnia zdaje się, że zbyt wcześnie. Na dworze jest ciemno i zbyt zimno. Dzielimy się łazienką wymieniając pospieszne, zaspane spojrzenia. Czasem otrze się o moje ramię, czasem minie bez śladu a czasem w szyję się wtuli. I nie zawsze jest czas by uzgodnić to co trzeba. By ustalić, kto odbierze, kto zakupy i czy w ogóle coś dziś potrzebne. I nie zawsze na łóżka zaścielenie czas jest. Ale bywa i tak, że pospieszne do sypialni wbiegam, między Jej ubieraniem a zębów myciem. Każda minuta zbliża nas do wyjścia a ja w bezruchu zastygam. Bo przecież przed chwilą pocałunek na policzku mi składał i zamek w drzwiach przekręcał, w tle słyszę jak Lu. mleko pić skończyła a przede mną jakby obraz zatrzymany. Bo na Jego poduszce jeszcze twarz odciśnięta, Jej maskotka jeszcze spod kołdry wystaje a przy mojej głowie książka niedokończona. Przecież jeszcze przed chwilą, jeszcze tutaj, wszyscy razem a już osobno.
Układam poduszki a przede mną cały sens mojego życia. Podrzucam kołdrę do góry i otula mnie całe ciepło dzisiejszego poranka. Bo nawet jeśli chciałabym by inaczej one wyglądały. I choć żal mam do siebie, że życia swojego tak nie zorganizowałam by wypełniał je spokój i lenistwo, to wiem, że tak naprawdę mamy to co najcenniejsze. I choć zwykle śpi sama, to właśnie w te dni kiedy wykradam Ją z łóżeczka i pomiędzy nas układam, właśnie wtedy kiedy stopy chłodnego poranka na podłodze kładę, właśnie wtedy kiedy odwracam się w ich stronę, właśnie wtedy kiedy drzwi przymykam, by im jeszcze te kilka minut błogiego snu podarować . . . Właśnie wtedy myślę, że to co najcenniejsze, mam tuż obok, na wyciągnięcie dłoni, na jej zanurzenie w małej, nieokiełznanej czuprynie i na złożeniu drugiej na sercu ukochanym.
Układam poduszki a przede mną cały sens mojego życia. Podrzucam kołdrę do góry i otula mnie całe ciepło dzisiejszego poranka. Bo nawet jeśli chciałabym by inaczej one wyglądały. I choć żal mam do siebie, że życia swojego tak nie zorganizowałam by wypełniał je spokój i lenistwo, to wiem, że tak naprawdę mamy to co najcenniejsze. I choć zwykle śpi sama, to właśnie w te dni kiedy wykradam Ją z łóżeczka i pomiędzy nas układam, właśnie wtedy kiedy stopy chłodnego poranka na podłodze kładę, właśnie wtedy kiedy odwracam się w ich stronę, właśnie wtedy kiedy drzwi przymykam, by im jeszcze te kilka minut błogiego snu podarować . . . Właśnie wtedy myślę, że to co najcenniejsze, mam tuż obok, na wyciągnięcie dłoni, na jej zanurzenie w małej, nieokiełznanej czuprynie i na złożeniu drugiej na sercu ukochanym.
Bo w życiu najcenniejsze są te chwile kiedy ma się swoich Najukochanszych Najważniejszych obok siebie na wyciągnięcie ręki.... :-)
OdpowiedzUsuńBezcenne i niezastąpione.
UsuńPięknie napisane <3
OdpowiedzUsuńDziękuję =*
UsuńCodzienność ubrana w takie piękne słowa wygląda zupełnie inaczej. Ja coraz częściej ganię się za to, że marudzę, a nie doceniam tych z pozoru błahych, a w rzeczywistości najważniejszych spraw. To wszystko przez ten bieg, bo ciągle się gdzieś spieszymy...
OdpowiedzUsuńMyślę, że ganienie siebie za to, to dobra droga do tego by zacząć przystawać na chwilę i dostrzegać je w tej zabieganej codzienności. Powodzenia =)
UsuńJakie to cudne dostrzegać tyle miłości w codziennych sprawach, sytuacjach...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że kochane osoby mamy u swego boku.
Nie jest tak niestety codziennie, bo czasem zmartwienia przytłaczają bardziej niż zwykle, ale jednak =)
Usuń...bo miłość jest najcenniejszym darem... największym szczęściem... to ważne,by dostrzegać ją na co dzień,doceniać,a Ty to potrafisz jak nikt inny :)
OdpowiedzUsuńMoja Kochana =*
UsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuń=)
Usuń