poniedziałek, 16 grudnia 2013

Magia Świąt.

A w kolejny poniedziałkowy poranek, otulam się wspomnieniami małego paluszka, od którego odbija się światło lampek. A gdy wiatr mocniej zawieje, okrywa mnie ciepło chwili, w której bladym świtem, bombki z kartonu wypakowujemy, a drobniutkie rączki, dla każdej z nich miejsce znajdują, na zielonych, sztucznych gałązkach. W taki poranek, nasuwam rękawiczki na dłonie i ciepło czuję, niczym kuchennego piekarnika i wracam pamięcią do tej kuchni, całej mąką i cukrem oprószonej, do wyrazu Jej twarzy, który ogrom zaangażowania malował i podekscytowanie wielkie. Do ciasteczek, w maleńkich dłoniach obracanych i do tych łez, po twarzy spływających, bo już więcej nie można, nawet w taki dzień jak ten. Bo przecież wszystko przy udziale tych małych, wielkich rączek, ślad pozostawiających na świeżo wytartych meblach i na twarzy Taty, przy popołudniowej drzemce. Bo gdy Oni zmęczeni wrażeniami dnia, ja ich widokiem się upajam, zapisując go we wspomnieniach, by kiedyś móc opowiedzieć jak historia naszych Świąt się pisała.


6 komentarzy:

  1. Podobnie to odczuwam... Za takie chwile kocham grudzień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami mam wrażenie, że taki okres przedświąteczny jest dla mnie spokojniejszy niż same Święta =)

      Usuń
  2. takie zwykłe chwile niby,a takie wyjątkowo jednocześnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju chwile :)
    Wesołych Świąt Kochana :)

    OdpowiedzUsuń