wtorek, 7 stycznia 2014

Wspomnień czas.

Oprócz tego, że czekałam na możliwość spędzenia czasu z rodzicami i siostrą, to ze zniecierpliwienia przebierałam nogami na myśl o leniwych porankach, o chwili, w której otwieram zapewne niewyspane oczy i widzę Jej słodką twarz. Czuję zapach małego, zaspanego ciałka. W życiu matki takiej jak ja, pracującej a do tego poza domem, poranków brakuje mi najbardziej. Zapomniałam tylko, że przyjdzie mi je dzielić nie tylko z Tatą Lu, ale i z Jej dziadkami. Oj nie, nie narzekam. Absolutnie nie sprzeciwiałam się temu, że tylko chwilę mogłam Ją wytarmosić, bo jak tylko oczy otworzyła to "baba" wołała i biegła w pośpiechu do ich łóżka "cze" na powitanie rzucając. Absolutnie nie jest mi żal, że mogłam dłużej pospać, kawę w łóżku wypić, w piżamie się poszwendać, książkę doczytując jeszcze na wpół śpiąca. I tylko czasem przystawałam, by wsłuchać się ich obecność, w ich wspólne klocków budowanie, książeczek oglądanie i śpieeeeeeeeeeewanie. W ich relacje, w ich więzów zacieśnianie. Tylko czasem łzę wzruszenia uroniłam, że mam to ogromne szczęście. Bo właśnie blisko dwóch lat potrzebowałam by stwierdzić, że lepszych Dziadków dla Lu. wymarzyć sobie nie mogłam. Bo choć u moich zawsze ciepła herbata i ciasto, ogród pełen tajemnic i wycieczki niezapomniane, to wiem, że Lu. dziadków ma takich, o których zawsze marzyłam. U których skryć się będzie mogła przed całym złem tego świata i w których wsparcie znajdzie. Coraz częściej ustępuję im miejsca widząc jak ważną rolę dla mej córki odgrywają. I choć dziś wracając do pracy po tej przerwie, czułam się jakby mnie ktoś z ciepłych ramion wyrwał, to wspomnień gorących pełną głowę miałam.


2 komentarze:

  1. Takie wspomnienia to najlepsze lekarstwo na pęd w pracy.
    :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń