Bo taka pracująca matka czasem czuje, że nie ma dla niej miejsca. Bo czasem trudniej niż zwykle przychodzi Jej pogodzenie obowiązków służbowych z dobrem własnego dziecka. Bo wie co dla Niej najważniejsze, ale każda kolejna infekcja Jej małego wielkiego szczęścia, wydaje się być nie w czasie. Bo przecież tyle zaległości spoczywa na Jej biurku i każda kolejna zaprząta Jej głowę tak samo. Bo przecież zaledwie dni kilka nacieszyła się powrotem do codzienności, bo znowu opieka, bo znowu odłożone szczepienie, bo znowu antybiotyk (?)! Bo taka pracująca matka czuje szczęście i radość z minionych, majówkowych dni, uśmiecha się na wspomnienie tych chwil a serce Jej wypełnia obaw kilka i zatroskanie niejedno.
Och... dla mnie te powroty najgorsze. Ze zgrozą myślę o jutrze...
OdpowiedzUsuńZe zgrozą myślę o tym, że jutro będę musiała zadzwonić do Kierowniczki i oznajmić, że znowu mnie nie będzie. Ze zgrozą myślę o kolejnej wizycie u lekarza. Ze zgrozą myślę o tym, że jednak konieczny będzie znowu antybiotyk. Ze zgrozą myślę o tym, że znowu będę musiała powiedzieć Jej zapłakanej buźce, że nie pójdziemy do dzieci i patrzeć jak spakowana czeka pod drzwiami ciągnąc mnie za rękę. Ze zgrozą myślę dziś o wszystkim. Jutro może będzie lepiej. A Tobie, życzę w miarę bezbolesnego powrotu do codzienności, za którą cholernie tęsknię =*
UsuńNo tak, lepiej iść do pracy niż mieć chore dziecko. Życzę Wam zdrówka! Ja natomiast dziś bardzo sobie ubolewam, że matki muszą (czasami) coś przekładać nad sprawy swego Małego. Wiem, że to w gruncie rzeczy zdrowe, ale jak pomyślę o jutrzejszym poranku, tak innym od tych ostatnio- buntuję się.
OdpowiedzUsuńKochana, nawet mając w tym momencie zdrowe dziecko, masz absolutne prawo buntować się, że kończą się tak wyjątkowe, leniwe poranki. Ja pewnie też bym w innej sytuacji do Ciebie dołączyła, ale w ostatnim czasie bardziej niż kiedykolwiek tęsknię za naszą codziennością =*
UsuńPowodzenia Kochana i wytrwałości :*
OdpowiedzUsuń=*
Usuń