Bo przecież ledwo z zaległości w pracy wychodzę a dziś to wyjątkowo pilnie być powinnam. A Ona po ciężkiej nocy zasypia na siedząco właśnie wtedy, kiedy wstawać powinnyśmy. I choć decyzja o tym, że zostaję jest niemalże oczywista i zapada od razu i choć najważniejsze to, że boleć przestało w końcu, to setki myśli w mej głowie tych Jej niedotyczących. Bo urlop za chwilę i czy ze wszystkim zdążę. Bo przecież po godzinach siedziałam właśnie po to by na spokojnie a tu znowu krok do tyłu.
Kiedy w końcu po pobudce do siebie dochodzi, snuję się za Nią jak cień, zatruwając się kolejnymi zmartwieniami, z trudem uśmiech na twarz wylewam, dobijając się myślami o tym co teraz robić powinnam. A potem STOP mówię. Bo właśnie wtedy kiedy setny raz "Mamu" słyszę, kiedy tysięczny raz na ręce mi się wdrapuje i w zasadzie schodzić z nich nie przestaje, kiedy po tej ciężkiej nocy ukojenie tylko w moich ramionach znajduje, kiedy moja obecność, moje łez otarcie staje się ważniejsze niż ulubiona bajka, kiedy wreszcie w tych ramionach zasypia ot tak po prostu, to czuję, że dziś jestem tu gdzie być powinnam. Bo jutro tęsknić będę za tym, co dziś na wyciągnięcie ręki mam.
Kiedy w końcu po pobudce do siebie dochodzi, snuję się za Nią jak cień, zatruwając się kolejnymi zmartwieniami, z trudem uśmiech na twarz wylewam, dobijając się myślami o tym co teraz robić powinnam. A potem STOP mówię. Bo właśnie wtedy kiedy setny raz "Mamu" słyszę, kiedy tysięczny raz na ręce mi się wdrapuje i w zasadzie schodzić z nich nie przestaje, kiedy po tej ciężkiej nocy ukojenie tylko w moich ramionach znajduje, kiedy moja obecność, moje łez otarcie staje się ważniejsze niż ulubiona bajka, kiedy wreszcie w tych ramionach zasypia ot tak po prostu, to czuję, że dziś jestem tu gdzie być powinnam. Bo jutro tęsknić będę za tym, co dziś na wyciągnięcie ręki mam.
Znam takie dni. Pięknie o tych matczynych rozterkach piszesz:) u nas nastal czas, kiedy On bardzo wyraźnie werbalizuje moje życiowe zagwozdki- zadając pytania " dlaczego nie mozemy byc zawsze razem, całą rodziną?", " czy mozesz byc ze mną na zawsze, codziennie, caly czas?"...
OdpowiedzUsuńI co na to odpowiadasz (?)
Usuńmyślę,że odpowiadając sobie na pytanie,co jest ważniejsze - rodzina (dziecko),czy praca,zawsze wybierzemy to pierwsze. w pracy zaległości zawsze związane są ze stresem,ale czym on jest w porównaniu z tymi chwilami razem,z tym czasem poświęconym tej ukochanej osobie... :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, tylko cholernie ciężkie jest to, że mimo oczywistego wyboru, ten niepokój w sercu zawsze towarzyszy.
UsuńDużo zdrówka życzę :** i ułożenia wszystkiego zgodnie z planem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że podczas choroby dla dziecka zawsze najważniejsza jest mama...ja mam tak nawet do teraz ;))
ściskam Kochana!
Ostatni raz Mama była podczas mojej choroby jak Lu. miała skończony rok i Jej obecność była nieoceniona także rozumiem jak najbardziej =)
UsuńŚciskaaaaaaam =*
To jeden z najtrudniejszych momentów - konieczość wybrania. Pomoc z zewnątrz potrzebna od zaraz. Dodatkowe ręce (i serce) - na wagę złota. Nigdy nie lubiłam takich chwil, a najgorsze jest zawsze poczucie winy, niezależnie od podjętej decyzji . Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńPomoc z zewnątrz jest bezcenna w takich chwilach i nie rzadko z niej korzystamy, ale niestety nie zawsze możliwa. Pozdrawiam i dziekuję za odwiedziny.
Usuń